The truth is right here...

Trzy powody, żeby jeść (choć troszkę) mniej mięsa.

Data publikacji: 2019-03-20
20 marca to światowy dzień bez mięsa. Święto zorganizowane pierwszy raz w 1985 roku w USA. Początkowo inicjatywa dotyczyła głównie kwestii etycznych (obrońcy praw zwierząt). Dzisiaj wiemy już, że powodów do przynajmniej ograniczenia spożycia mięsa, jest zdecydowanie więcej. 
 
Nie mam zamiaru nikogo w dzisiejszych rozmyślaniach moralizować. Sam jem mięso, choć zdecydowanie mniej niż kiedyś. Nie będę też poruszał kwestii etycznych, bo one mam wrażenie zazwyczaj są osią konfliktu entuzjastów i chlorofilów. Chciałbym dzisiejszą okazję wykorzystać jako pretekst do przemyślenia sprawy z kilku innych powodów. Nie jestem ani ekspertem, ani wzorem, ani żadnym lobbystą. Ale jako mieszkaniec tej planety, każdy z nas powinien wiedzieć jakie konsekwencje niesie za sobą rzecz tak, zdawałoby się, prozaiczna jak dieta. Gdzieś to usłyszałem, że „świat w którym żyjemy, pożyczamy od naszych dzieci”. Za wczasu trzeba pomyśleć, żeby było co oddawać.
 
 
Pierwszą rzeczą na którą warto zwrócić uwagę to kwestie zdrowotne. Pamiętam jak zaskoczył mnie wynik badania, jaki stosunek dochodów przeznaczamy na żywność w Polsce/ we Francji. Kwestie zasobności portfela oczywiście są tu bardzo ważne, ale główna konkluzja była taka, że Polacy na jedzeniu bardzo oszczędzają. Mówiąc wprost, żywimy się często najniższej jakości, przetworzoną żywnością - jak śmietnik. Trend ten zaczął się odwracać kilka lat temu i ogólnie wszystko co fit, zdrowe i eko, jest dzisiaj bardziej eksponowane. Pomijam hipokryzję, czy też rozpasanie tego „eko” w foliowych torebkach. Widząc jakieś hasło tysiąc razy w sklepie, może część osób zastanowi się co to jest to zdrowe żywienie. Nie chcę przesadzać, sam wzorem nie jestem, ale czasami naprawdę jakbyśmy zapominali, że jedzenie to takie paliwo dla naszego ciała i umysłu. Do samochodu lejesz na wątpliwej jakości stacji? 
 
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że czerwone i przetworzone mięso wpływa negatywnie na zdrowie człowieka. Nie chce kopiować tutaj statystyk. Nie mam tych liczb w głowie, więc nie będę udawał. Zachęcam po prostu do zapoznania się z nim jako źródło i potwierdzenie mojego zaniepokojenia. 22 naukowców z 10 krajów przypisuje mięsu m.in. powstawanie wielu nowotworów. Nie chcąc za bardzo wchodzić na kwestie etyczne, powiem tylko, że dzisiaj hodowla zwierząt przypomina bardziej produkcję. Zwierzęta muszą szybko rosnąć, nabierać masy i nie mogą chorować. Warunki w których są trzymane dodatkowo wymagają pompowania w nie masy antybiotyków i hormonów. Jesteś tym co jesz. Tak łańcuch pokarmowy się zamyka. WHO w swoim raporcie mówi, że bezpieczna porcja spożycia mięsa to 1 x tygodniowo. Nie jeden dzień na mięsie. Jeden mięsny posiłek w tygodniu. 
 
 
Druga kwestia bardziej ogólna. W zasadzie najbardziej ogólna z naszej perspektywy. Wpływ masowej "uprawy" bydła na klimat naszej planety. Głównie chodzi tu rzeczywiście o wołowinę, ale nie tylko. Wymaga ona największej ilości zasobów: wody, pożywienia, oraz przestrzeni. Jednocześnie produkuje największą ilość gazów cieplarnianych. Nie chcę w tym miejscu kłócić się o globalne ocieplenie. Na moje rozumowanie coś jest na rzeczy, większość naukowego świata się z tym zgadza. Ale nawet jeżeli nie wierzysz, a nie masz dowodów, powinieneś zacząć wątpić. Jeżeli natomiast wątpisz, to stawka jest zbyt duża, żeby nie wziąć sobie tego do serca. 
 
Środowiska apelujące o zaprzestanie masowej produkcji zwierząt podają masę statystyk które budzą trwogę. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiło to, że 3/4 zasobów wody pitnej, oraz prawie 90% produkcji rolnej, wykorzystywane są w produkcji mięsa. Być może te liczby są przesadzone, być może chodzi o jakieś konkretne grupy roślin/ warzyw, ale nie trzeba być wyjątkowej sprawności przyrodnikiem, żeby zauważyć jedno. Krowa waży ok 700 kg, byk dwa razy tyle (to z internetu, nie z obserwacji). Ile może zjeść i wypić taki zwierzak? Pewnie Ci bardziej dociekliwi znajdą konkretne statystyki. Mi wystarczyło, że na jednej z największych farm mlecznych na świecie, w jednym gospodarstwie, jest 100 000 krów. Sprawdźcie też ile metanu które ulatuje do atmosfery? 
 
 
Po trzecie, znowu kwestie zdrowotne. Rezygnacja, lub ograniczenie mięsa niesie za sobą wiele pozytywnych aspektów. Siłą rzeczy, czymś to mięso trzeba zastąpić. I tutaj na starcie szybko obalany jest mit o brakach w diecie i potrzeby skomplikowanej suplementacji. Wielu sportowców wegetarian, a nawet wegan, osiąga sukcesy w rywalizacji z mięsożercami. Jeżeli tylko ograniczasz mięso i przestajesz jeść je na śniadanie, obiad i kolację, suplementacja w ogóle może okazać się niepotrzebna. Dietetykiem nie jestem, każdą decyzję jaką podejmiecie, lub nie podejmiecie, zawsze weryfikujcie sami, ja zachęcam do sprawdzenia bo to żaden lot w kosmos.
 
W diecie siłą rzeczy pojawia się więcej warzyw i owoców. Kasze, strączkowe i inne rzeczy na które dotychczas spoglądało się z dystansem. I tutaj niespodzianka, po rezygnacji z klasycznego schabowego, świat nowych smaków staje przed nami otworem, a nie ogranicza się do smaku kartonu. Jest już bardzo wiele miejsc w internecie gdzie można znaleźć świetne przepisy. Dla szczególnie opornych jest też wiele alternatyw, lub produktów imitujących mięso. Wiem, wiem. Jak się rezygnuje z mięsa to jakie tam burgery, parówki, bla bla bla. Jeżeli rezygnujesz z mięsa ze względu na smak, to faktycznie dziwne. Jeżeli jednak myślisz o kwestiach etycznych, zdrowotnych, czy środowiskowych - cóż w tym dziwnego, że stare smaki i przyzwyczajenia pozostają w mocy? Poza tym co Cię to obchodzi czy burger wege to wciąż burger? 
 
 
Strasznie irytują mnie spory na tej płaszczyźnie. Nikt nikomu w talerz nie powinien zaglądać. Powiem więcej. Uważam, że ze względów etycznych nie powinno się namawiać do zmiany przyzwyczajeń. Mało kto rodzi się wegetarianinem i też w którymś momencie życia mięso jadł, co nie uważam czyniło go mordercą ; ) Odnośnie kwestii zdrowotnych to dobry argument i zwyczajnie dobra rada jeżeli chcecie o siebie zadbać. Wpływ na środowisko to natomiast sprawa nas wszystkich. Jak już mówiłem, sam mięso jadam, więc nikogo tutaj biczować nie mam zamiaru. Ale jeżeli można zrobić coś jednocześnie dla siebie, dla natury, a na dokładkę jeszcze dla zwierząt - czemu nie? 
 
Jak zawsze zapraszam Was do dyskusji. Możecie wrzucać Wasze ulubione miejsca z przepisami, albo alternatywami dla mięsolubów. Oferta jest bogata i czasy w których po prostu zmiana diety była dość trudna, na szczęście już dawno minęły. 

Facebook

Instagram